I Love This Game.
Jestem już po urlopie. Od sportu i piłki nożnej odpoczęłam w 100%. W polskich ligach sezony już trwają, niedługo zaczną się w ligach europejskich. A mnie ostatnio naszły takie przemyślenia. Taka jestem zafascynowana tą Barceloną. Kocham ten klub, kibicuję im i oglądam mecz za meczem, śledzę transfery i losy zawodników. Ale tak na prawdę tym co najbardziej kocham to jest ... Widzew i oglądanie meczu na żywo, dopingowanie przez 90 minut. W latach 2003 gdzieś do 2007 jeździłam na Widzew bardzo często. Tak, tak jeździłam ponieważ ja w Łodzi nie mieszkam. Na Widzew mam około 56km, więc każdy mój mecz był wyjazdem. I pamiętam tą ogromną radość jak wysiadałam z busa, szłam klika minut pieszo i ku moim oczom ukazywały się jupitery stadionu. Momentalnie zapominałam o całym świecie, o problemach. Liczył się tylko mecz i Widzew. To były piękne czasy. Potrafiłam iść na 6 rano do pracy, wrócić o 14, zjeść obiad i o 15 jechać już do Łodzi. Tam byli znajomi, których poznało się mnóstwo i jak mówi piosenka: "Tam przyjaciół kilku mam, od lat, z nimi zawsze jeżdżę, z nimi chlam..." - to tak jest :) Około 24 wracałam do domu i rano znowu praca. Czasem wracało się całym mokrym. Ale to nic. Liczył się tylko Widzew.
Potem przyszła praca, która uniemożliwiła mi jeżdżenie na mecze. Została telewizja. Nasiliło też się uczucie do Barcy. I tak sobie żyłam do marca tego roku, gdzie postanowiłam wrócić do starej, pierwszej miłości. Taka to prawda stara miłość nie rdzewieje :) Pojechałam na mecz Widzewa z Lechem. I wszystko odżyło. Mimo, że ja się postarzałam o kilka lat, mimo, że już inni ludzie pod Zegarem to wszystko wróciło jak bumerang. I nawet dałam radę drzeć się przez 90 minut. I skakać jak za dawnych, pięknych lat. :) :) Bo ja to kocham.
Jak mówi moja ukochana przyśpiewka widzewska :
"Oooo nasz Widzewie
nigdy nie opuszczę Cie,
zawsze będę tutaj wracać, choćby było bardzo źle.
Serca nasze z Tobą i na dobre i na złe.
My Widzewa fanatycyyy, tu wychowaliśmy się"
I być może teraz jest bardzo źle. I teraz ja wracam. :) Tak, tak wracam na mój kochany Widzew. Bo to jest miłość na całe życie. Będę kochać i Widzew i Barce, bo moje serce jest duże i czerwone :) :)
Potem przyszła praca, która uniemożliwiła mi jeżdżenie na mecze. Została telewizja. Nasiliło też się uczucie do Barcy. I tak sobie żyłam do marca tego roku, gdzie postanowiłam wrócić do starej, pierwszej miłości. Taka to prawda stara miłość nie rdzewieje :) Pojechałam na mecz Widzewa z Lechem. I wszystko odżyło. Mimo, że ja się postarzałam o kilka lat, mimo, że już inni ludzie pod Zegarem to wszystko wróciło jak bumerang. I nawet dałam radę drzeć się przez 90 minut. I skakać jak za dawnych, pięknych lat. :) :) Bo ja to kocham.
Jak mówi moja ukochana przyśpiewka widzewska :
"Oooo nasz Widzewie
nigdy nie opuszczę Cie,
zawsze będę tutaj wracać, choćby było bardzo źle.
Serca nasze z Tobą i na dobre i na złe.
My Widzewa fanatycyyy, tu wychowaliśmy się"
I być może teraz jest bardzo źle. I teraz ja wracam. :) Tak, tak wracam na mój kochany Widzew. Bo to jest miłość na całe życie. Będę kochać i Widzew i Barce, bo moje serce jest duże i czerwone :) :)
Comments:
Other posts:
TRAGIKOMEDIA.
Po co Wy gracie, skoro ambicji nie macie? Daleka bylam co do takich stwierdzen, ale chyba teraz taki...
Będzie stadion, ale dla kogo?
Takie oto cudo stanie na Piłsudskiego. :) Gdy w 2007r. Sylwester Cacek stał się udziałowcem Widzewa...
Kto wygrał mecz? Widzew !!
Wreszcie doczekałam się zwycięstwa Widzewa. :) Nawet nie przypuszczałam, że z tych trzech punktów bę...
" Niech żyje Widzew, słynny z charakteru
i jego kibice, jest Nas wszędzie wielu".
I tak na marginesie zachęcam do śledzenia informacji na : widzewlodz.pl
Od nie dawna zacząłem pisać tam zapowiedzi. :) I czuję się z tego powodu niezwykle dumny.
Czarno widzę ten Widzew, choć póki co widać, że ta liga będzie w miarę wyrównana, więc jakaś szansa jest. A ja czekam na powrót do składu mojego ulubieńca ;)