barteknajtkowski.blox.pl
Jeden z hiszpańskich dziennikarzy w niedzielnym wydaniu ''Asa'' wieszczył, że jeśli Real Madryt przebrnie cały styczeń, mistrzostwo Hiszpanii zgarnie na 100%. Real jednak już w pierwszym meczu okresu nazywanego ''partidazo'' przegrał, a ponieważ terminarz Królewskich rzeczywiście jest napięty, niewielka przewaga nad resztą ligowej stawki wkrótce może obrócić się wniwecz. Mogło tak się stać już wczoraj, ale Barcelona na własne życzenie nie wykorzystała wybornej okazji, by wysforować się na fotel lidera Primera Division.
Więcej pod załączonym adresem.
W oparach absurdu
Zgiełk wokół Złotej Piłki budzi mieszane odczucia. Plebiscyt, który w ostatnich latach rozrósł się jak śnieżna kula i zostawia ślad w świadomości przeciętnego kibica, traci swój prestiż, zamieniając się w konkurs piękności, gdzie siła medialnego oddziaływania deprecjonuje skalę boiskowych dokonań. Dla piłkarzy o powierzchowności antygwiazdorskiej i stosunkowo niskim statusie medialnym Złota Piłka jawi się w sferze marzeń. Z przykrością trzeba przyznać, że szanse na zwycięstwo mają tylko gracze z upodobaniem pchający się na afisz.
Więcej:barteknajtkowski.blox.pl
Odbici w krzywym zwierciadle
Na Arsenal spadło dziesięć plag egipskich, piłkarze kładą się pokotem, Arsene Wenger załamuje ręce, tylko Alexis Sanchez wciąż ma tupet i gra rolę męża opatrznościowego drużyny. Fani Kanonierów są głodni sukcesów, ale mogą ich nie doczekać.
Więcej:barteknajtkowski.blox.pl
Depresyjny rok dla Barcelony
W Barcelonie ta sama faza tendencji zniżkowej. Cordoba we krwi ma hurtowe tracenie goli, toteż syndrom ''atasco'' nie wchodził w grę, ale już silne objawy przemęczenia jak najbardziej. Barcelona miała zakończyć rok dla siebie traumatyczny z przytupem, tymczasem pięć goli wbitych drużynie uznawanej za mięso armatnie przysłoniło tylko fatalny styl gry.
barteknajtkowski.blox.pl Zapraszam serdecznie do komentowania na blogu, bo przez ten czas nie dorobiłem się wielkiej publiki, a nawet więcej, niestety ostatnio nikt nie raczy odnieść się do moich tekstów.
''Zagraliśmy mecz doskonały''. Zachwyt Luisa Enrique nad Barceloną po zwycięstwie nad trzecioligową Huescą jest jakimś kuriozum. Barca zdeklasowała kopciuszka 8:1, a trener Fabrin może żałować. Tym niemniej czym dla Katalończyków jest demolka takiego słabeusza.
Po wylosowaniu Barcelony piłkarze Huesci skakali z radości, starcie z Katalończykami było dla tego prowincjonalnego klubiku spełnieniem marzeń i mimo sromotnej porażki w dwumeczu nikt w Aragonii nie czuje niedosytu, pogrom był wkalkulowany w koszty nierównej konfrontacji z drużyną z Camp Nou.
W świecie piłki jest wielu ludzi myślących abstrakcyjnie, Paco Jemez na przykład uważa, że gdyby posłał na boisko drużynę broniącą się ze wszystkich sił, nie śmiałby spojrzeć potem w oczy kibicom. Trener Rayo pokusił się kiedyś o osobliwe stwierdzenie, że woli przegrać 0:6 niż 0:1, gdy jego piłkarze grają do przodu, bez kompleksów. Wczoraj w meczu na Estadio Mestalla Rayo zremisowało 4:4 z Valencią, mimo że prowadziło 3:1 i 4:2. Sędzia ''Piratów'' co prawda oszukał, fundując Valencii gola po ewidentnym faulu w ataku gracza gospodarzy, ale Rayo pokazało charakter. Niektórzy dostrzegą w tym trenerskie safandulstwo, inni przejaw donkiszoterii, koniec końców istotnie wyjdzie, że Rayo gra na alibi, aczkolwiek futbol to przede wszystkim rozrywka dla tłumów, a Jemez nie boi się oprzeć wielkim. Jego poglądy mogą być inspirujące, nawet z ''półsukcesów'' można czerpać radość, nigdy nie wolno się załamywać.
Zupełnie inaczej wygląda tok myślenia Enrique, ostatnio ''porażkę'' tłumaczył niską skutecznością, mimo że mało zorientowany kibic zauważył pewnie, iż Barca pod bramką Getafe nie istniała. Andoni Zubizaretta ''wykręcał się'' stanem murawy i godziną meczu. I jak tu poważnie tych ludzi traktować?
Jeśli Pedro strzela hat tricka, Martin Montoya gra, a Sergi Roberto asystuje, można dostać aberracji. Lekko pokraczny Roberto ostatnio nie dostawał szans w pierwszej drużynie, kiedy jednak Enrique mu znów zaufał, nie zawiódł. To jest niespodzianka? Mało powiedziane. Piłkarz kompletnie bezproduktywny, zagrywający do tyłu, albo stojący bezczynnie, jest Barcelonie potrzebny tak samo jak słynny obrońca Douglas. Dwa balasty, dwa nieudaczniki, dwie futbolowe ofermy. Dla Martina Montoyi potyczka z Huescą była zapewne pożegnalnym meczem na Camp Nou, piłkarz przez Enrique szufladkowany ma już dość, na ławce się zasiedział, teraz wynosi się z klubu...
barteknajtkowski.blox.pl
Stabilizacja
Luis Enrique nie jest trenerem wytrawnym, tylko zapamiętałym kontynuatorem wizji futbolu Pepa Guardioli, który z kolei zręby swojej filozofii budował na bazie pionierskich pomysłów Johanna Cruyffa. Dumny Holender poniekąd zrewolucjonizował futbol, przed laty wynalazł nowy prąd w światowej piłce, taktyka oparta na obsesyjnym wręcz posiadaniu piłki stała się oczkiem w głowie dla Katalończyków, długo prowadziła do zwycięstw, ale w końcu z głównego atutu drużyny zmieniła się w broń obosieczną. Na czele zespołu postawiono znów admiratora przebrzmiałej tiki-taki, czyli w gestii zarządu klubu z Camp Nou leży oglądanie drużyny ustawicznie grającej na tę samą nutę, bo przecież stylu tknąć nie wolno.
Więcej:barteknajtkowski.blox.pl
Barcelona wygrała, ale nie rozwiała wszelkich wątpliwości
Okres dekadencji sprawił, że Barcelona z drużyny fenomenalnej przeobraziła się w zespół nieobliczalny. Na domiar złego kres dominacji Katalończyków przypieczętowało pasmo zwycięstw Realu Madryt. Królewscy urastają do miana absolutnego hegemona, a zatem hiszpańskie kolosy zamieniły się rolami...
Zajawka ostatniego tekstu, na więcej zapraszam tu:barteknajtkowski.blox.pl