Kuba
@krolewskipunktwidzenia
Wielki Madridista, Kibic Chelsea, Fan VfL Wolfsburg
Jaworzno
krolewskipunktwidzenia.blog.pl
W dniu dzisiejszym swój debiut zaliczył Martin Ødegaard. Aktualnie w drużynie Castilli, jeszcze nie w oficjalnym meczu, ale pierwsze koty za płoty :) Chłopak jest naszą wielką nadzieją, a priorytetowym zadaniem Zizou jest teraz poukładanie mu wszystkiego w głowie.
Norweg został również zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów, ale moim zdaniem szansa na jego występ w pierwszym meczu z Schalke jest znikoma :)
Bardzo ciekawy komentarz, który znalazłem na jednej z polski-katalońskich stron :)
"Oceniając wczorajszy i poprzednie mecze Realu, a także mecze Barcelony można stwierdzić kilka rzeczy:
- po pierwsze Messi w tej chwili zjada Ronaldo zdecydowanie,
- Neymar zjada Bale'a
- i Isco, który obecnia zjada całą pomoc Barcelony razem wziętą."
Co o tym sądzicie?
@realmadrid
@fcbarcelona
Real Madryt 4-1 RSSS
Dobry mecz Realu Madryt, jest jeszcze sporo do poprawy, ale wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Przepiękny gol Benzemy, świetna reakcja Isco na golazo Francuza. Mam nadzieję, że Hiszpan podejmie wyzwanie na najpiękniejszego gola i będzie próbował pobić wyczyn naszej "9" :)
Niegdyś pomoc Barcelony była potęgą. Jednak od jakiegoś czasu jesteśmy świadkami powolnego rozkładu jest formacji w katalońskim klubie..
Trio pomocy Barcy - 4 asysty w 15 kolejkach
Trio pomocy Realu - 19 asyst w 15 kolejkach
@Blaugrana10 mogłabyś przybliżyć mi powody dzisiejszego wyniku? Niestety nie miałem okazji widzieć tego spotkania :/
Można powiedzieć, że to pierwszy mały sukces w mojej skromnej "karierze". Wpis o Krzysztofie Nowaku znalazł się na stronie głównej portalu Onet.pl w kategorii "Blogi".
Zapraszam ponownie:
www.mateball.com
krolewskipunktwidzenia.blog.pl
Kariera brutalnie przerwana
W tym roku byliśmy świadkami tzw. Ice Bucket Challenge i choć początkowa idea akcji była szczytna, to niestety z czasem przerodziła się jedynie w wygłup przed kamerą i nominowanie swoich znajomych. Młodzi ludzie zatracili sens oblania się lodowatą wodą – by przynajmniej przez ułamek sekundy poczuć się jak osoba chorująca na ALS. Niespełna dekadę temu, po długiej walce z tą chorobą, zmarł Krzysztof Nowak – wielka nadzieja polskiej piłki i ulubieniec trybun w Wolfsburgu.
Według niemieckiej prasy, Nowakiem interesowały się takie kluby jak Bayern Monachium, Borussia Dortmund czy Juventus Turyn. Piłkarz grający z „10” postanowił jednak pozostać w drużynie Wilków, nie porzucając marzenia o grze w swoim ulubionym zespole - FC Barcelonie. Gdy zapytano go kiedyś o jego piłkarskich idoli, bez wahania wskazał piłkarzy Dumy Katalonii - Christo Stoiczkowa Johana Cruyffa, oraz Romario. Nad nim samym rozpływały się niemieckie gazety – Bild wróżył mu większa karierę od Michaela Ballacka, a trener Wolfsburga - Wolfgang Wolf - później stwierdził:
"On miał wszystko to, co potrzeba, by stać się naprawdę wielkim piłkarzem."
Choroba zaatakowała Krzysztofa z zaskoczenia. Początkowe objawy kompletnie ignorował, a jego uwagę zwróciło dopiero drętwienie ramion i ogólne zmęczenie. Już po paru minutach gry przeciwko drużynie z Berlina, Nowak musiał opuścić boisko, gdyż nie miał sił na kontynuowanie spotkania. Diagnoza lekarska była dla niego równoznaczna z wyrokiem śmierci, z którym nie chciał się pogodzić – stwardnienie zanikowe boczne, czyli inaczej ALS, które jest nieuleczalne. Choroba ta powoduje zanik mięśni, początkowo kończyn, a w późniejszych okresach uniemożliwia nawet oddychanie. Klub z Wolfsburga postąpił najlepiej jak mógł i wspierał piłkarza do jego ostatnich dni oraz wywalczył prawo do stałego pobytu w Niemczech rodzinie Krzysztofa. Założono specjalną fundację, która najpierw zbierała pieniądze na leczenie Krzysztofa Nowaka, a po jego śmierci pomaga innym chorym na ALS. Zorganizowano również specjalny mecz dla piłkarza pomiędzy Wolfsburgiem a Bayernem Monachium. Bawarska drużyna przystąpiła do meczu z pełną powagą i wysłała na spotkanie swój optymalny skład. Postępująca choroba uniemożliwiała Krzysztofowi nawet podniesienie ręki ku kibicom, lecz z oczu piłkarza popłynęły łzy. Ta bolesna i wzruszająca chwila pozostanie w naszej pamięci. Nowak był i jest kochany w Wolsburgu.
Krzysztof Nowak zmarł 26 maja 2005 roku. Choroba zabrała go z tego świata, lecz nie zdołała go uśmiercić. Piłkarz wciąż żyje w sercach naszych i kibiców Wolfsburga. Krzysztof jest „Numerem 10 naszych serc”.
krolewskipunktwidzenia.blog.pl
oraz
www.facebook.com
Dzisiejsze Derby podsumuję krótko, parafrazując słowa Stefana Starzyńskiego (jeśli ktoś nie zna - musi natychmiastowo zapoznać się z sylwetką tego człowieka!):
"Chciałem, by Real był wielki. Wierzyłem, że wielkim będzie. I Real Madryt jest wielki. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczano. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto lat, lecz dziś widzę wielki Real Madryt."
Po prostu Cristiano
Parafrazując pierwszą polską definicję zwierzęcia pociągowego – Derby jakie są, każdy widzi. Od paru dni prasa, telewizja i Internet zalewane są statystykami, analizami i artykułami dotyczącymi tego wyjątkowego spotkania, a fala kulminacyjna dopiero nadejdzie. Wszystko co istotne zostało już gdzieś powiedziane, więc dzisiaj zajmę się czymś, a raczej kimś innym. Niezaprzeczalnym królem ostatnich lat w Madrycie – Cristiano Ronaldo. Jego statystyki zamykają usta wszystkim przeciwnikom. Lecz ten artykuł nie będzie jedynie błogim rozpływaniem się nad Portugalczykiem, ponieważ CR7 od lat nie jest już moim idolem (od czasu osiągnięcia przeze mnie świadomości piłkarsko-kibicowskiej), a na dobre słowa z mojej strony musi zapracować, mimo że nigdy one do niego nie dotrą i pozostawiam je dla samego siebie, ewentualnie dla Was. Przyznam się, że obawiałem się tego wpisu. Trochę przez własną subiektywność, a trochę przez wiedzę, jak ważną postacią dla Madridistas jest Cristiano Ronaldo oraz jak wielkie emocje on wywołuje.
W świecie piłkarskim utarło się powiedzenie, że w pojedynkę nie da się wygrać meczu. Lecz Cristiano Ronaldo jest żywym zaprzeczeniem tych słów. Wiele punktów dla Realu i reprezentacji Portugalii piłkarz ten zdobywał praktycznie sam. Często był on jedynym, który ciągnął swoją drużynę do przodu. Jest to spowodowane jest wielką ambicją, która nie dopuszcza możliwości przegranej. Jest to jednak jeden z powodów, dlaczego Cristiano czasem mnie irytuje. Gdy przestały się dla mnie liczyć jedynie dryblingi i piękne gole zza pola karnego, zacząłem zauważać wiele niepotrzebnych strat i strzałów na bramkę, które wręcz nie miały prawa zamienić się w gola. Gdy Real gra bez Portugalczyka, można odnieść wrażenie, że w zespole jest więcej kreatywności. Pomocnicy szukają innych rozwiązań gdy nie są zmuszani grać do Cristiano. Z drugiej strony wiemy jak ważną postacią jest Ronaldo dla Królewskich i aktualnie ten zespół bez niego praktycznie nie istnieje. Pokazał to zeszłoroczny mecz z Borussią Dortmund, w którym niemiecki klub prawie odrobił straty z pierwszego spotkania. Nie podoba mi się również to, że ten potężnie zbudowany piłkarz czasem pada na murawę przy niewielkim kontakcie. Oczywiście nie jest on nurkiem i do tych najlepszych w tym fachu wiele mu brakuje, ale przy wielu sytuacjach po prostu nie wypada się przewrócić i dyskutować z arbitrem.
Jednak według mnie Cristiano Ronaldo to piłkarz kompletny, zasługujący na miano najlepszego zawodnika świata. I choć media usiłowały stworzyć wokół niego negatywną otoczkę, każdy kto zna go osobiście podkreśla, że jest to wielkoduszny chłopak, który zawsze oferuje swoją pomoc. Wszyscy porównują go z Leo Messim, każdy ma różne argumenty. Cristiano można nie lubić, ale trzeba docenić jego wielkie osiągnięcia i umiejętności, które przyćmiewają największe osobistości w historii tego sportu. Cristiano Ronaldo to król Madrytu, człowiek, który zastąpił niezastąpionego – Raula. Gdy mówi się Real Madryt, mówi się również Cristiano Ronaldo – to symbol tego klubu, który bez Portugalczyka prawdopodobnie nie mógłby znajdować się teraz na tronie Europy.
więcej na: krolewskipunktwidzenia.blog.pl
oraz
www.facebook.com
Idealny dla Realu
Karim Benzema – jeden z najbardziej krytykowanych piłkarzy Realu Madryt po ostatnich meczach. Lecz Florentino Perez zdawał się być głuchy na uwagi kibiców i w letnim okienku transferowym sprowadził na Bernabeu jedynie Chicharito, a według hiszpańskich gazet w grę wchodziły takie nazwiska jak Suarez czy Falcao. Lecz czy Francuz rzeczywiście jest najsłabszym ogniwem nowej ery Galacticos?
Karim Benzema ma w Realu gigantycznego sojusznika. Jest nim…Cristiano Ronaldo. W niewielu klubach na świecie piłkarz na pozycji napastnika ma tak skomplikowane zadanie. Główną rolą naszej „9” jest tworzenie wolnej przestrzeni dla Portugalczyka, gdy ten zapragnie zmienić na jakiś czas pozycję na boisku. Dlatego często widujemy Karima na skrzydle czy za plecami swoich kolegów. Francuz często rozgląda się i odgrywa do innych zawodników w sytuacjach, w których większość światowej klasy napastników strzelałaby na bramkę. Piłkarz Los Blancos w meczach reprezentacyjnych błyszczy, ponieważ ma on więcej taktycznej wolności i często staje się on liderem drużyny na boisku, co potwierdziły mecze Trójkolorowych na Mistrzostwach Świata w Brazylii. Taktyka Realu wbrew pozorom jest bardzo prosta – Cristiano Ronaldo rządzi i dzieli na boisku, to on sam wybiera sobie pozycję, na której zechce grać.
Oczywiście można mieć pretensje do Karima Benzemy za niewykorzystane sytuacje, które wręcz musiały zamienić się w gola. Lecz strzelenie 24 goli przy takich goleadorach jak Ronaldo i Bale zasługuje na wyróżnienie. Czy Karim Benzema jest zawodnikiem idealnym? Na pewno nie. Czy jest piłkarzem idealnym dla Realu Madryt? Zdecydowanie tak. Zapewnia on dostateczną ilość goli na sezon, często asystuje i gwarantuje zadowolenie głównej gwiazdy zespołu z Concha Espina – Cristiano Ronaldo.
więcej na: krolewskipunktwidzenia.blog.pl
oraz
www.facebook.com
Nowy kibic = gorszy kibic?
W dzisiejszych czasach dużo łatwiej jest być kibicem na odległość. Niegdyś, aby poznać wynik naszej ulubionej drużyny, musieliśmy z samego rana udać się po gazetę sportową lub liczyć na wzmiankę o meczu w telewizyjnych wiadomościach. Teraz wystarczy parę kliknięć myszki i możemy śledzić na żywo zmagania piłkarzy, szybko przeczytać profesjonalne recenzje spotkań i wymienić się poglądami z ludźmi, w których sercach jest ten sam klub. Lecz czy rozwój technologii sprawił, że dzisiejsi ludzie, którzy rozpoczynają przygodę z Realem Madryt są gorsi od tych, którzy pamiętają czasy wcześniejsze od pierwszej ery Galacticos? Zdecydowanie nie.
W ostatnich latach nastała moda na słowo „sezonowiec”. Prawdziwy wysyp takich kwiatków pojawił się po zdobyciu Decimy przez Królewskich. Lecz czy my sami nie zaczęliśmy kibicować w wielkich momentach tego klubu? Czy nie zakochiwaliśmy się w genialnych zagraniach Zizou i Redondo? Czy nie byliśmy wyrywani z krzeseł przy galaktycznych golach Higuaina w meczach z Getafe i Espanyolem? Zastanówmy się przez chwilę dlaczego krytykujemy młodszych, niedoświadczonych kibiców. Każdy z nich kiedyś dorośnie, a naszym zadaniem jest przekazywanie im pięknej historii Realu Madryt, aby dojrzewał w ich sercu na równi z nimi. Łączy nas jeden klub, który przez wielu stawiany jest ponad wiarę czy pochodzenie.
Prawdziwego kibica nie poznaje się po tym, jak zaczyna, a po tym, że nigdy nie kończy.
więcej na: krolewskipunktwidzenia.blog.pl
oraz
www.facebook.com
Dlaczego Real Madryt?
Często spotykam się z pytaniem: Dlaczego akurat Real Madryt? Pytają mnie o to znajomi, przyjaciele i nawet osoby nowo poznane. Zapewne wpływa na to fakt, że gdybym miał opisać siebie w dwóch słowach, tylko jeden przymiotnik wypowiedziałbym bez zawahania: Madridista. Na nieszczęście osób stawiających to pytanie, moja odpowiedź nie jest prosta ani krótka.
Gdy stoi się pod stadionem Santiago Bernabeu, na myśl jako pierwsze przychodzi słowo: potęga. To potęga Realu Madryt sprawia, że każdego roku jesteśmy świadkami emocjonujących starć z największymi klubami globu. Żaden zespół nie przyjeżdża na Concha Espina po pewne 3 punkty, a piłkarze przeciwnych drużyn stojąc w tunelu odczuwają drżenie nóg. Przez trenerów są przygotowywani na 90 minut walki na śmierć i życie – kto poświęci więcej – ten zostanie zwycięzcą. Real Madryt przez ponad 100 lat zbudował wręcz niewyobrażalną piłkarską potęgę na każdej płaszczyźnie – na tej czysto sportowej, jak i marketingowej.
Jeśli dane jest nam uczestniczyć w Tour Bernabeu, zobaczymy wspaniałe trofea zdobyte przez 112 lat istnienia klubu. To szacunek dla własnej historii, tradycji i byłych piłkarzy jest kolejnym czynnikiem wpływającym na moją miłość do Realu Madryt. Niezmienna przez lata Biała Koszulka, noszona przez wybitnych piłkarzy jest czymś, co zapiera dech w piersiach. Jeśli ktoś poświęcał swe życie dla tych barw – będzie wieczny, podobnie jak historia jaką tworzy Real Madryt. W maju byliśmy świadkami zdobycia La Decimy. Sezon 2013/2014 będzie opisywany wtedy, gdy o nas samych zgasną wspomnienia wśród naszych potomków.
Dla mnie Real Madryt to również wyznacznik pewnych wartości. Niczym Sergio Ramos czy Gonzalo Higuain staram się walczyć wtedy, gdy inni się już poddali. Każdego dnia próbuję poprawiać swe umiejętności, eliminować niedoskonałości oraz przemienić wady w zalety. Real Madryt niewątpliwie daje siłę i motywację, gdyż każdego dnia budzę się ze świadomością, że ci piłkarze również stawiali przed sobą cele i je osiągali, więc jeśli oni mogli – to dlaczego nie mogę ja?
Podsumowanie będzie krótkie i użyję w nim słów jednego z największych Madridistów w historii – Jose Marii Callejona:
„Nie jestem Madridistą z serca bo serce umiera. Jestem Madridistą z duszy, bo dusza jest wieczna.”
więcej na: krolewskipunktwidzenia.blog.pl
@realmadrid